Marta Obrycka, Zen Coach, Ambasadorka akcji „Polko, pokochaj siebie prawdziwą” przez cały luty będzie prowadziła na stronie swój Dzienniczek miłości i wdzięczności. Zapraszam Was Kochane do inspirowania się i dzielenia swoimi wrażeniami w komentarzach.

2 lutego 2016 r., wtorek

Wieczór. Światło świec, smakowita herbata, nastrojowa muzyka… Czas na świętowanie mijającego dnia, podelektowania się raz jeszcze tym, co się dziś wydarzyło. Uwielbiam ten moment, gdy otwieram wieczorem mój dzienniczek i piszę o tym za co jestem wdzięczna tego dnia, czego się nauczyłam, co mnie zainspirowało i poruszyło. Zapisuję tam jeszcze wiele innych różności, jednak głównymi bohaterami są wdzięczność i miłość.

Tak to właśnie WDZIĘCZNOŚĆ i MIŁOŚĆ jest w mojej codziennej przygodzie życia najważniejsze. Stale uczę się na nowo kochać siebie taką, jaką jestem. Doceniać też siebie. Być wdzięczna sobie za to co robię nie tylko dla świata, innych ludzi, różnych projektów ale dla samej siebie. To niezwykłe jak życie staje się piękniejsze, gdy jestem dla siebie samej bardziej kochająca, miła, empatyczna, czuła, delikatna, doceniająca, wyrozumiała.

Dziś od rana nuciłam sobie różne przeboje aż nagle przyszła do mnie piosenka zespołu T.Love „I love you”. To dopiero było ciekawe przeżycie! Zatrzymałam się, odetchnęłam i poczułam, że to jest teraz PIOSENKA DLA MNIE ODE MNIE! Tak! Znalazłam tą piosenkę, zadedykowałam ją sobie samej i bardzo uważnie wsłuchałam się w tekst. Ależ to było niesamowite uczucie! Śpiewać dla samej siebie „Oh yeah! Chcę Ci powiedzieć I love you, I love you, I love you, I love you”. Doprawdy ubawiłam się do łez!

…ale były też i łzy wzruszenia gdy pojawiły się słowa:
Tylko na Tobie naprawdę mi zależy
Tylko Ciebie naprawdę potrzebuję
I kiedy kiedy znikasz, kiedy Ciebie nie ma
W powietrzu czuję, czegoś mi brakuje”.

…i jak tu się nie zgodzić jak to prawda! Bo kiedy znikam, kiedy mnie nie ma DLA SAMEJ SIEBIE to bardzo czuję, że czegoś mi brakuje! Wtedy o pełni szczęścia nie ma mowy…

Jaka to kompletnie inna perspektywa! Wyznanie miłości, ważności nie w kierunku innej osoby tylko dla mnie samej! Każda nuta nabrała innego znaczenia. Niby to taka lekka piosenka a zrobiła swoje – zainspirowała mnie do tego, by zacząć dedykować sobie samej piosenki, śpiewać je i czuć jak trafiają do mojego własnego serca!

A jaka piosenka jest dziś dla Ciebie?

3 lutego 2016 r., środa

To był bardzo intensywny dzień. Akurat remontuję moją przestrzeń, więc było co robić. Wspaniale być w tym stanie flow i kreować. Było też dużo fizycznego działania, więc teraz czuję jak moje ciało jest zmęczone. Oczywiście do tego było jeszcze tyle innych spraw i „spraweczek”. To niesamowite ile może się wydarzyć jednego dnia! W jak wiele wątków jesteśmy zaangażowani…

…a teraz czas się zatrzymać. Chwila zanurzenia się w swoje serce. Głęboki oddech. …i jeszcze jeden… i jeszcze jeden. Czas by pięknie uczcić to mijające „dziś”. Moment by zapytać siebie:

JAK DZISIAJ CHCĘ SIEBIE NAGRODZIĆ ZA TEN CUDNY DZIEŃ, ZA TO WSZYSTKO CO DZIŚ WYKREOWAŁAM, CZEMU DAŁAM SWOJĄ UWAGĘ I ENERGIĘ?

Co będzie moim wyrazem miłości dla samej siebie dzisiaj?

Uśmiechnęłam się baaaardzo szeroko. O tak! Wiem czego teraz pragnę – długiej kąpieli z cudną muzyką, świecami, naparem ulubionych ziół. Tak, czas na moje domowe SPA! Uwielbiam chwile w mojej wannie! Tam czas się zatrzymuje, ciało się relaksuje, dusza się raduje a umysł sobie obserwuje jak ja się tym rozkoszuje! Tak! To właśnie to!

Jakie to wspaniałe, że we własnym domu można zrobić dla siebie tak wiele. Nawet taka codzienna czynność może zmienić się w boski rytuał, coś magicznego i specjalnego!

A Ty jak siebie dziś nagrodzisz za ten dzień?

4 lutego 2016 r., czwartek

Słodki dzień! Nie tylko dlatego, że to „tłusty czwartek”. …choć to za jego przyczyną mogłam cieszyć się słodką niespodzianką. Tak, dziś rozczuliłam się do łez za sprawą faworków! To były bardzo specjalne faworki bo zrobione własnoręcznie z serca przez moich kochanych Przyjaciół (Alicję z Rodzinką) i to ze szczególną dedykacją!

Dziś zatem ROZPŁYWAŁAM SIĘ W SŁODKIEJ WDZIĘCZNOŚCI ZA PRZYJAŹŃ I WSPANIAŁYCH LUDZI, KTÓRYCH MAM WOKÓŁ MNIE.

…i choć każdego dnia piszę w moim dzienniczku wdzięczności jak bardzo dziękuję za cudnych Towarzyszy mojej drogi, to dziś nabrało to innego wymiaru. Tak, doceniłam też to, że pozwalam sobie samej na przyjęcie tej obfitości, prezentu,  wyrazu miłości od bliskich mi Osób. Że tak na 100% cieszę się tym, wzruszam, delektuję!

TO PRZYJMOWANIE DOBRA TO DOPIERO JEST WYRAZ MIŁOŚCI DO SIEBIE! Na dodatek nie tylko do siebie ale i zarazem do innych! Piękna kombinacja sycąca wszystkich. Bo przecież aby ktoś mógł dać prezent, ktoś ten prezent „musi” przyjąć.

Bardzo mi ciekawie było tego doświadczać, tej innej strony obdarowywania. Sama uwielbiam robić niespodzianki, coś szczególnego, prezenty innym – to mój sposób na wyrażanie miłości, ważności, tego co mam w sercu, jak jestem wdzięczna tej osobie za to, że jest w moim życiu. Robię to bardzo często, stwarzając okazje. A tu proszę – teraz jestem po drugiej stronie! Jakże to jest cudne!

Oczywiście faworki w tym wszystkim są symbolem (choć namacalnym i bardzo smacznym). Symbolem połączenia między nami, więzi, czułości, myślenia o sobie wzajemnie z uśmiechem. … to właśnie tak bardzo słodko porusza moje serce i sprawia, że moja wdzięczność rozrasta się i rozrasta!

A Ty do Kogo czujesz dzisiaj wdzięczność za to, że jest w Twoim życiu?

5 lutego 2016 r., piątek

Poranek. Tak dobrze mi się spało i śniło o kolorowych podróżach, że obudziłam się znacznie później niż planowałam i chciałam… Ajjj! Co teraz?!!! Dylemat czy dać sobie czas na to wszystko co robię każdego ranka czy „lecieć” załatwiać te wszystkie pilne sprawy?

Hmmm…. Przecież uwielbiam zaczynać dzień delikatnie z cudowną muzyką, potem czas na rytuały tybetańskie (taki zestaw pięciu ćwiczeń), chwila na medytację i inne różności. Kończę to ważnymi pytaniami, które pochodzą z Zen Coachingu: Jaka jest moja intencja na ten dzień? Jakich jakości chcę dziś doświadczać? Co zapraszam dziś do mojego życia? Podejmuję też decyzje – jakie 3 rzeczy/sprawy chcę tego dnia załatwić/dopiąć/zrobić/wykreować. Gdy tak zaczynam dzień, to jestem uśmiechnięta od rana, czuję energię do działania, pojawiają się pomysły, jasność w którym kierunku zmierzam.

No tak, ale przecież te ważne sprawy czekają! Przespałam czas! Teraz pora na działanie! „Terminy gonią”! STOP. Zauważyłam jak całe moje ciało się spięło, jakie reakcje się pojawiły…. Pooddychałam głęboko… Czy rzeczywiście „świat się zawali” jak jednak dam sobie czas na taki poranek, który będzie mnie wspierał? Czy rzeczywiście to będzie dla mnie dobre jak powiem sobie nie a te sprawy zrobię ważniejszymi niż ja sama? Kiedyś tak robiłam i to wcale nie było dla mnie zdrowe… O NIE !!! Właśnie to będzie moim wyrazem miłości dla siebie dzisiaj – dam sobie czas na to, co jest dla mnie ważne i wspierające! Poczułam radość i błogą ulgę.

To niesamowite! Poszłam za sercem i wiecie co? Miałam potem tyle energii i jasności w sobie, zadowolenia, docenienia, że załatwiłam więcej spraw niż na dziś zaplanowałam! Teraz mój dzienniczek wdzięczności i sukcesów „pęka w szwach” od dzisiejszych dobrodziejstw!

A Ty co zrobisz dla siebie o poranku?

 

6 lutego 2016 r., sobota

Obcowanie z naturą to coś niesamowitego! Taka jestem wdzięczna za to, że „na wyciągnięcie ręki” i nogi mam(y) dostęp do pięknych miejsc! Zawsze kochałam być w naturze, spacerować, biwakować, być nad wodą. Oczywiście życie w Warszawie i mnóstwo projektów, w które bez reszty się angażowałam, pochłaniały mój czas na tyle skutecznie, że rzadko chodziłam na spacery… Wcale z tego powodu nie byłam szczęśliwa. Bardzo tęskniłam za naturą, byciem na powietrzu. Potem zmieniłam dużo w mojej rzeczywistości. Do tego przeprowadziłam się i widziałam co chcę zrobić inaczej w nowym miejscu. Pamiętam jak postanowiłam 1 stycznia 2015 roku, że będę każdego dnia chodzić na spacery. Wtedy jeszcze mieszkałam we Włoszech i cieszyłam się z odkrywania kolejnych nowych miejsc. Co ciekawe to moje postanowienie o spacerowaniu, byciu na powietrzu w 98% dotrzymuję do dzisiaj! Czasami to wielkie wyzwanie by tak właśnie było, gdy na przykład jest śnieżyca, bądź jestem w podróży ponad 30 godzin, czy z innych losowych przypadków. Z ciekawością obserwuję jednak to, że siła mojej intencji by być każdego dnia na powietrzu jest taka niezwykła, że rzeczywiście tak się dzieje! Tak, daję temu uwagę – czasami zamiast jechać gdzieś tramwajem/autobusem/metrem wybieram spacer do celu. Czasami idę z kimś a czasami sama. Czasami spaceruję parę godzin a czasami choć 20/30 minut (gdy np. było bardzo bardzo mroźno).

Tak, wdzięczna jestem bardzo za cudną naturę jaką mamy wokół siebie!

Tak, jestem bardzo wdzięczna sobie, że wychodzę z domu by pobyć z naturą, poobserwować to co mnie otacza, popodziwiać, zaciekawić się, pooddychać, poruszać ciało, inspirować się. Dziękuję!

Oczywiście mam wiele swoich ulubionych miejsc do spacerowania, bycia z naturą. Uwielbiam m.in. cieszyć się jeziorem w moim rodzinnym Ełku. Gdy odwiedzam moje miasto to odwiedzam i jezioro. …i zawsze jest inaczej, wyjątkowo!

A co Ciebie wspiera?

 

7 lutego 2016 r., niedziela

Dziś chcę wyrazić jak bardzo jestem wdzięczna za technologię, która mnie wspiera. Teraz tu mam na myśli Internet i telefon. Tak, to dzięki nim mogę mieć stały kontakt z ważnymi dla mnie ludźmi. Z tymi, za którymi bardzo tęsknię, kocham, troszczę się, chcę przekazać jakieś ważne informacje bądź po prostu wyrazić co czuję. To niesamowite jakie to jest teraz proste! Wystarczy wykonać prosty ruch i już mogę rozmawiać z Bliskimi, którzy są blisko i bardzo bardzo daleko! Pamiętam czasy, kiedy telefon był czymś luksusowym. Wspominam też budki telefoniczne, żetony i karty. To też było urocze. Wtedy rozmowa z kimś była prawdziwym wydarzeniem! Dziś wciąż każda rozmowa budzi we mnie wiele emocji. Tym bardziej, że możemy się nie tylko usłyszeć ale i zobaczyć, wysłać sobie nawzajem zdjęcia, filmy. Piękne! Oczywiście nie zastąpi to kontaktu fizycznego, „oko w oko” w tej samej przestrzeni, jednak w momentach gdy nie jest to możliwe bardzo doceniam to, że nadal możemy się usłyszeć.

Tak, jestem ogromnie wdzięczna za to, że mam tyle możliwości by być w kontakcie z ważnymi dla mnie Osobami! Cudowne!

A Ty co doceniasz ?

 

8 lutego 2016 r., poniedziałek

Kocham podróżować! Już od ponad 9 lat podróże na stałe są wpisane w moje życie. Dużo podróżowałam z racji koncertów (byłam menadżerką 4 zespołów muzycznych), potem zaczęła się moja przygoda z warsztatami rozwojowymi. Oczywiście jest też bez liku podróży „wypoczynkowych” a raczej „przygodowych” z Bliskimi, Ukochanymi, Przyjaciółmi a czasami samotnie. Pani walizka jest jedną z moich bardzo wiernych oddanych przyjaciółek. Tych wszystkich pięknych wspomnień pewnie bym nie miała gdyby nie te możliwości przemieszczania się….

Dziś pragnę wyrazić, że bardzo jestem wdzięczna za środki transportu! Za autobusy, pociągi, samoloty, tramwaje, samochody, metro, statki, łodzie, rowery itd. Tak! Bardzo je wszystkie doceniam. Cieszę się, że żyję w takich czasach, w których mogę szybko, często, wygodnie się przemieszczać. Za to też, że ważne dla mnie osoby mogą docierać do mnie.

Wdzięczna jestem także dla wszystkich kierowców, dzięki którym cała i zdrowa docieram do celu! Cudownie, że robią to co robią! Dzięki nim mogę wykorzystać czas podróży na różne sposoby.

Jestem też bardzo wdzięczna za to, że każda podróż jest przygodą, zmianą perspektywy, inspiracją, możliwością poznania nowych ludzi i miejsc. Dla mnie czas gdy przemierzam kilometry to też okazja do czytania książek, medytowania, rozmów z nowymi ludźmi, chwila by się zatrzymać.

A czym dla Ciebie są środki transportu?

 

9 lutego 2016 r., wtorek

Mawiają „jesteś tym co jesz” i coś w tym jest! Zachwycam się tym, jak to co jem wpływa na mnie, na moje samopoczucie, energię, ciało, podejście do życia. Już od paru lat z uwagą wybieram to co jem. Podążam za intuicją i za tym, za czym tęskni moje ciało, czego potrzebuje teraz. To wpływa też na to jak gotuję, gdzie i z kim co jem.

Dziś wyrażałam moją miłość i troskę o siebie poprzez delektowanie się ulubionym risotto dyniowym! Ależ jestem wdzięczna, że takie przepyszności można „zjeść na mieście”! To była prawdziwa uczta dla ciała i ducha! To smakowanie każdego kęsa, rozpływanie się… Cudne doznania tym bardziej, że w doborowym towarzystwie!

Jestem taka wdzięczna za to, że są miejsca z dobrą żywnością i że powstaje ich coraz więcej! Cieszę się ogromnie z tej nowej mody na zdrowe jedzenie! Ten trend wyraźnie służy i niech się rozrasta.

Czuję wielką wdzięczność także dla wszystkich ludzi, dzięki którym mogę jeść pyszne dania, warzywa, owoce, kasze. Przecież ktoś to gotuje, transportuje, uprawia, dba o to. Dziękuję z całego serca za każdym razem gdy zasiadam do stołu.

Dla mnie czas posiłku jest czymś wyjątkowym. Przeżyciem, które daje mi jeszcze większy kontakt z moim ciałem. Momentem, kiedy mam najlepszą okazję by zadbać o siebie, uhonorować potrzeby mojego ciała, wyrazić miłość i troskę dla siebie samej. ….zatem rozkoszuję się tym i cieszę jak małe dziecko! Tak było i dzisiaj.

A czym dla Ciebie jest posiłek?

 

10 lutego 2016 r., środa

Ach! To poczucie flow, przepływu, że się „same” sprawy układają! Uwielbiam tego doświadczać w życiu! Dzieje się tak, gdy pozwolę sobie robić to, co kocham, co jest moją pasją, co jest dla mnie ważne, w czym widzę i czuję głęboki sens. To dla mnie takie połączenie z sercem, bycie w kontakcie z moją prawdą. Wtedy fruwam wesoło nad ziemią jak motyl w słoneczny dzień po usłanej kwiatami łące. Cała błyszczę, emanuję radością, miłością, prawdą, czystą zabawą i niewinnością. Dla mnie to takie szczęśliwe dziecko cieszące się chwilą. To takie słodkie zakochanie w życiu!

Czasami oczywiście pojawia się jakiś wewnętrzny głos, który chce mnie „sprowadzić z chmur na ziemię” (jak mawia moja Przyjaciółka – twardo stąpająca po ziemi realistka). Jeśli poddam się tej krytycznej części i nie pójdę za tym co mam w sercu pojawia się smutek, spięcie, „powinnam”/ „nie powinnam”… Wtedy moje skrzydła opadają…. Czuję jak więdnę…

Od jakiegoś czasu praktykuję to, by bardziej podążać za tym moim flow, „fruwaniem po łące”, robieniem właśnie tego, co jest zarazem ważne i uszczęśliwiające moją duszę. To doprawdy nie zawsze jest takie proste! Na mojej liście spraw do załatwienia/wykreowania/domknięcia są przeróżne „rzeczy” – te które mnie uskrzydlają i te powiedzmy praktyczne, nudne dla mojej duszy i tych niestety jest zazwyczaj więcej. Czasami bawię się tymi sprawami ale czasami kompletnie nie…

Dziś „życie kolejny raz mnie testowało” czy wytrwam w tym byciu dla siebie dobrą czy ulegnę i będę robić to, co „powinnam”. Oczywiście są sprawy do załatwienia, które są ważne ale nie zawsze mam na to ochotę w tym momencie. Wtedy pojawia się u mnie nie perspektywa „powinnam” tylko „dobrze by było gdyby” / „przydałoby się” / „to mnie wesprze w…”. Dzięki temu z innym nastawieniem zabieram się za to, bo widzę ten prezent, zmianę ukrytą w tym działaniu. Wiem jednak, że gdy realizuję tylko sprawy z tej praktycznej części to moja dusza nie będzie mogła się „wyszaleć”, ten motyl nie będzie radośnie fruwał po łące…

Jestem taka wdzięczna sobie za to, że dziś zaszalałam i robiłam w 97% tylko to czego pragnęła moja dusza! To dopiero ciekawe doświadczenie! Coraz bardziej mi się to podoba!

A jak by to było dla Ciebie choć jeden dzień robić tylko to, czego pragnie Twoja dusza?

 

11 lutego 2016 r., czwartek

Ponoć nie doceniamy tego co mamy… Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jakimi jesteśmy szczęściarzami, że widzimy, słyszymy, oddychamy, możemy się poruszać?

Czuję wielką wdzięczność za moją sprawność. Teraz tu przede wszystkim za to, że widzę. Dziś byłam na „Niewidzialnej wystawie”, gdzie mogłam doświadczać świata z perspektywy niewidomych. Niesamowicie inna perspektywa! Choć to nie była pierwsza moja wizyta w tym miejscu, to i tak na nowo zrobiła na mnie wrażenie, poruszyła mnie i zatrzymała.

Ależ jestem szczęśliwa, że mogę doświadczać życia, tego co mnie otacza poprzez widzenie! Aż brak mi słów by opisać moją wdzięczność. Może to dlatego, że tak mnie poruszyło to wszystko, co się tam zadziało…

Teraz są ze mną pytania – Jak mogę dbać o moje oczy? O moje widzenie świata, ludzi, rzeczy? Jak mogę honorować moje widzenie? Jak mogę praktykować jeszcze bardziej empatyczne patrzenie, postrzeganie?

A Ty o co siebie zapytasz?

 

12 lutego 2016 r., piątek

Dziś jestem przeogromnie wdzięczna za współ-kreowanie. Za wspaniałych ludzi wokół mnie, z którymi mogę kreować wspaniałe „rzeczy” . Wróciłam ze spotkania Społeczności Zen Coachingu w Polsce i jestem taka wdzięczna, że mam możliwość współtworzyć takie cudownie wydarzenia. Moja wdzięczność obejmuje też to, co wniósł do spotkania każdy kto był obecny. Jestem nadal pod wrażeniem tego, jak każdy z nas wnosi do spotkania coś pięknego, unikalnego, takiego w stylu tylko tej osoby. Do tego dochodzi jeszcze to połączenie serc, wartości, widzenia siebie na wzajem, podobnego podejścia do świata. Ach rozpływam się w słodkiej radości!

A Ty za co dziś czujesz wdzięczność?

 

13 lutego 2016 r., sobota

Kolejny niesamowity dzień za mną. Czas na wieczorne świętowanie. Cudowna przedłużająca się chwila zatrzymania, sprawdzania CO SIĘ DZIEJE WE MNIE TERAZ? Ach czuję jak się rozpływam….  Przez okna widzę tym razem nie mazurskie widoki tylko warszawskie wieżowce, dostojnie przybrane światłami. Nastrojowe świece i lampy. Muzyka dla duszy, napar ziół dla ciała, kolorowe kwiaty dla wszystkich zmysłów. Tak, rozpływam się w tym zatrzymaniu, w tym pięknie które mnie otacza, którego doświadczam. Jestem taka wdzięczna za tą obfitość piękna, której doświadczam teraz tu!

Dziś moje serce jest bardzo szczęśliwe, poruszone i wzruszone, wdzięczne, błyszczące, rozczulone. Przez ostatnie tygodnie przygotowywałam wydarzenie – warsztat, który odbył się dziś z Kare Landfaldem (Twórcą Zen Coachingu) temat bardzo dla mnie ważny – „Powracanie do tego kim naprawdę jesteśmy – 5 kluczowych zasad Zen Coachingu”. To stąd we mnie tyle cudowności. To był niesamowity dzień, w którym spotkałam niesamowitych ludzi i otworzyły się niesamowitości w naszych sercach. Także okazja do współtworzenia czegoś przepięknego. Choć Zen Coaching jest w moim życiu już od 2012 roku to wciąż jest świeży, daje mi za każdym razem nową okazję do spotkania się ze sobą i innymi z pozycji serca. Kocham to zanurzenie w byciu, w tym „teraz”, we mnie samej.

ZA CZYM TĘSKNISZ?

Dziś kolejny raz doświadczałam tego pytania. I choć przez tyle lat znam je, zadaję je sobie i moim Klientom coachingowym, to i tak wciąż jestem nim zachwycona, poruszona, wzruszona. To dla mnie taki wspaniały klucz do serca, do mnie, do mojej prawdy z teraz.

Jestem tak ogromnie wdzięczna za to, że Zen Coaching pojawił się w moim życiu i został już w nim na dobre. Jestem wdzięczna dla Kare Landflada za to, że stworzył Zen Coaching i przybył z nim do Polski i wraca tu. Jestem taka wdzięczna sobie, że odbyłam Trening ZC i nadal praktykuję to, czego tam się nauczyłam i doświadczyłam, że wcieliłam to w życie. Jestem sobie wdzięczna za to, że wspieram moje serce i inne serca.

A Ty za czym tęsknisz?

 

14 lutego 2016 r., niedziela

Tak, Walentynki. Miałam taki okres w życiu, gdy irytowało mnie to „święto”. Cały ten szum, szaleństwo w sklepach. Uważałam, że miłość trzeba świętować i okazywać każdego dnia a nie tylko tak „od święta”. I choć teraz też tak czuję, to zmieniło się moje podejście do Walentynek. Obecnie to dla mnie kolejna okazja by wyrażać miłość, cieszyć się tym jak to robią inni. Dla niektórych to jedyny moment w roku, na celebrowanie miłości, uczuć. Chociażby dlatego dobrze, że są Walentynki! Gdyby nie one, może dla niektórych w ogóle nie byłoby takiego dnia….  Oczywiście perspektywę możemy przyjąć różną. Ja wybieram tą z dostrzeganiem ile dobra w tym jest, ciepła, wspierania, budowania. Cieszy mnie to, że w tym czasie każdy choć na chwilę myśli coś o miłości, uczuciach, pojawiają się emocje. Jestem wdzięczna za to bardzo!

Spoglądam na Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, który dziś jest oświetlony na czerwono a na środku zapalone światła w oknach tworzą serce. Uśmiecham się szeroko. Jakie to piękne – w samym sercu stolicy jest rozświetlone serce! Cudowna inspiracja do zatrzymania, pouśmiechania się do siebie i do tego serca. Cudowna okazja do poczucia jedności z innymi sercami w Warszawie, województwie, kraju, Europie, Świecie, Wszechświecie.

Dziś czuję taką wdzięczność, czułość, docenienie, rozczulenie gdy myślę o ludziach, których kocham i kochałam. Jest ich tak dużo! Jakie te miłości są różne! Nieustająco mnie to zachwyca jak różnorako można doświadczać tych uczuć! Wspaniale jest też wyrażać je by mogły rozkwitać jak kwiaty!

Pamiętam jedne z pierwszych walentynek jakie otrzymywałam w szkole podstawowej, ależ to było urocze! Potem przybyły czułe wyznania miłosne, długie listy od Ukochanych. Formy zmieniają się przez lata ale zawsze rozgrzewają serce, powodują słodki uśmiech. Do tej pory mam w moim dużym pudle z pocztówkami i listami wszystkie walentynki. Rozpływam się za każdym razem gdy je przeglądam.

Najpiękniejszą walentynkę jaką otrzymałam w moim życiu do tej pory, to paradoksalnie nie list od Ukochanego tylko dar od mojej Mamy! I choć zawsze listy od Niej są długie, to tym razem w środku jest jedno zdanie, które za każdym razem rozczula mnie do cna…:

„NAJPIĘKNIEJSZE CO MNIE W ŻYCIU SPOTKAŁO TO TY!”

Dziś przypomniałam sobie o tym i na nowo się wzruszyłam. Przyszła też inspiracja! Jej, jakby to było sobie samej tak szczerze i z oddaniem, miłością i czułością, powiedzieć, napisać? Uuuuu…. No właśnie… Pod adresem innych okazywać uczucia jest znacznie prościej. Ale sobie samej?! Jak to?! „Najpiękniejsze co mnie w życiu spotkało to ty?!” Hmmm…. Poczułam ile mocy jest w tym. Mocy, która jest moja i tylko jeśli będzie wspierana przeze mnie samą, będzie mogła w pełni błyszczeć, działać, szerzyć się. Czytam kolejny raz to zdanie i pojawiają się coraz to nowsze uczucia, emocje, myśli. Postanowiłam, że będę sobie to zdanie mówić częściej. Tak sobie samej. …aż dojdę do momentu, gdy poczuję lekkość, moją pełną moc, moją pełną miłość dla mnie samej. Czyż może być piękniejsza celebracja walentynek jeśli nie poczucie bezgranicznej, czystej, świetlistej, radosnej, pełnej mocy MIŁOŚCI we własnym sercu?

A co w Tobie się budzi gdy mówisz sobie: „najpiękniejsze co mnie w życiu spotkało to ty”?

 

15 lutego 2016 r., poniedziałek

Sen. Niby to takie przyziemne a przecież jaki to cud, przyjemność! Dziś moje ciało bardzo tęskni za dłuższym snem… Dla niektórych czas w łóżku to strata czasu, coś co musi się wydarzyć i tyle. Dla mnie to czas na regenerację, przyjemność, odpoczynek, wtulanie się, doświadczanie ciepła. Uwielbiam ten moment wieczorem, gdy czuję jak moje ciało się relaksuje, jakbym się rozpływała, moje ciało traci wtedy granice. Kocham też o poranku budzić się powoli, doświadczać swojej delikatności, wrażliwości ciała, rozbudzającej się nowej świeżej energii. Czasami lubię przeciągnąć czas na sen, na delektowanie się odpoczynkiem. Niby to tylko sen a tyle w tym piękna! Jakież to odżywiające, regenerujące, miłe! Kiedyś chciałam „cierpieć na bezsenność” bo miałam taki koncept, że wtedy miałabym w końcu czas na zrobienie wszystkich rzeczy, które mam na mojej długiej liście. Teraz bardzo jestem wdzięczna za to, że mogę cieszyć się snem, delektować się nim. Oj nie zamieniłabym tego! Dla mnie sen jest  niesamowitym cudem, boską przyjemnością! Czasami dostarcza też wielu wrażeń, gdy na przykład pamiętam o czym śniłam. To dopiero są przygody! Nie raz tak się uśmiałam sama z siebie! Były też to okazje do wzruszeń…

Dziś moje ciało bardzo tęskni za dłuższym snem… Więc czuję, że to jak chcę sobie wyrazić dziś miłość, wdzięczność za cały dzień działania i szacunek dla samej siebie, to iść wcześniej do łóżka, delektować się spaniem.

A czym dla Ciebie jest sen?

 

16 lutego 2016 r., wtorek

Dziś jestem taka wdzięczna za to, że mam wiele miejsc na ziemi, w których czuję się jak w domu!

Życie w podróży mi pokazało, że rzeczywiście tak jest – „tam dom twój gdzie serce twoje”. Wspaniale jest zatem odwiedzać te miejsca, w których czuję się jak w domu! No właśnie, czym w zasadzie jest ten „dom”? Schronieniem? Oazą? Wspólnotą ludzi? Świątynią? Rewirem regeneracji? Tak, teraz tak właśnie czuję. W Zen Coachingu robimy czasami takie „dociekania”, pytamy siebie o coś parę razy by z poziomu głowy dojść do rdzenia, serca. Dziś zatem „badam”, pytam siebie: „Czym dla mnie jest dom?”

Cieszę się przy tym, że mam taką lekkość w adaptowaniu się w nowych przestrzeniach! Wdzięczna jestem bardzo, za powroty do miejsc, które już znam, gdzie się czuję dobrze i z lekkością oraz swobodą mogę być sobą!

A gdzie Ty czujesz się jak w domu?

 

17 lutego 2016 r., środa

Ostatnie tygodnie miałam bardzo intensywne. Postanowiłam zatem, że docenię siebie, moje ciało, które działało na pełnych obrotach. Dałam sobie czas relaksu taki, jaki sprawia mi radość i regeneruje. Spędziłam poranek na basenie i wygrzałam się w saunie. Ależ to było wspaniałe! Wyszłam jak nowo narodzona! Tak, to było najlepsze co mogłam dla siebie zrobić.

Wdzięczna jestem sobie za tą uwagę i czas, które dałam dla samej siebie. Doceniam też to, że istnieje ta sauna i basen, w których byłam.Czuję także wdzięczność dla przesympatycznych pracowników tego miejsca, dzięki którym było mi tam miło.

Przy okazji przeniosłam się do moich pięknych wspomnień, gdy rozkoszowałam się morską bądź oceaniczną wodą…Ach!

A Ty, kiedy dasz swojemu ciału chwilę relaksu – taką, jaką ono lubi?

 

18 lutego 2016 r., czwartek

„Dzień dzisiejszy jest naszym najcenniejszym dobrem. Każdy kolejny dzień jest jedyną rzeczą, którą naprawdę mamy. Nasze życie to dziś; nie wczoraj, nie jutro. Czas jest świętym teraz. Jeżeli nie potrafimy korzystać z chwili obecnej, nie uczynimy tego także w hipotetycznej przyszłości.” Otworzyłam jedną z moich ulubionych książek „Sztuka prostoty” Dominique Loreau akurat na stronie z tymi słowami. A to ciekawe! Dziś obserwowałam moje „teraz”, jak mi mija czas i to, jak dużo chcę zmieścić w tym dniu jakby był ostatni…

Uwielbiam czytać książki! Najbardziej kocham bawić się takim „cytatem dla mnie na teraz”. Podchodzę do któregoś z moich regałów z książkami, oddycham głębiej i wyciągam tą, która mnie „woła”. Otwieram potem na przypadkowej stronie i oczywiście okazuje się, że nie ma przypadków. Jestem sobie potem z tą myślą, obserwuje co się we mnie dzieje po tym co przeczytałam. Czasami te kilka słów zmienia mój dzień diametralnie. Zazwyczaj pojawia się wielki uśmiech z tego, jak to co się u mnie wydarza znajduję też w tym, co spotykam na kartkach.

Bardzo często ta zabawa z cytatami się rozszerza i czytam więcej niż jeden. Teraz otworzyłam tą samą książkę z intencją znalezienia czegoś specjalnego dla Was i na co trafiłam?! „Zajmuj się sobą, by bardziej kochać innych. Wielu ludzi żyje w emocjonalnej mgle. Wykonują puste gesty. Brak im pewności siebie, czują się niegodni, by być kochani, ich miłością stają się alkohol, papierosy, praca, telewizja… Jeżeli zajmiesz się sobą, będziesz nie tylko ładniejsza w oczach innych, ale także szczęśliwsza. Nie zadręczaj się. Zacznij dostrzegać swoją wartość. Odnoś się do siebie z miłością. Dzięki temu będziesz traktować innych z większym uczuciem. Odkryj to, co jest dla ciebie źródłem przyjemności i radości, i staraj się to robić. Uśmiechaj się i śmiej się jak najwięcej. Właściwa ocena własnej wartości pozwala uniknąć wielu stresów. Poczucie winy jest trucizną, która nas niszczy.”

Kocham zanurzać się w książkach. Zatapiać się w tym co napotykam tam. Wtedy moje serce jest takie żywe! To dla mnie prawdziwa uczta dla duszy i umysłu. Niekiedy mój dzień jest wypełniony jakimś całodziennym warsztatem bądź innymi wydarzeniami i wtedy na długie czytanie już nie mam przestrzeni, siły. W takich momentach choć na chwilę otwieram książkę po te kilka linijek czegoś dla mnie. Działa znakomicie! To mój specjalny prezent jaki sobie sama robię. …a taka wersja „luksusowa”, którą kocham najbardziej na świecie, to długie czytanie w wannie!

Jestem ogromnie wdzięczna za to, że mamy taki dostęp do wspaniałej literatury! Za to także, że na mojej drodze pojawiają się cudowne książki, których akurat potrzebuję. Sobie sama jestem dziś bardzo wdzięczna za to, że w tym natłoku ważnych dla mnie spraw choć na chwilę otworzyłam książkę!

A Ciebie co ostatnio urzekło w książce?

 

19 lutego 2016 r., piątek

Kolejny ciekawy dzień dobiega końca. Dziś obserwowałam uważnie tą część mnie, która działa bardzo bardzo aktywnie, chce zrobić „wszystko” i to najlepiej dziś (bo przecież wczoraj i jutro nie istnieje!). W takich momentach czasami jestem tak zanurzona w tej kreującej energii, że zapominam zrobić przerwę w pracy, zadbać o siebie, równowagę między działaniem i tym boskim NIE działaniem.

Postanowiłam zatem zrobić wszystko, by okazać sobie miłość, zaopiekować się mną w tym szalonym trybie robienia. Nastawiłam budzik tak, by mieć przerwę w pracy co 45 minut na 15 minut. Jakież to wspaniałe! Ten „oddech” od działania jest taki potrzebny! Daje nową perspektywę, odświeża, utrzymuje energię i dzięki temu nie ma przesytu, wyczerpania! Cudownie. Dodatkowo jest to okazja by pamiętać o piciu wody czy smacznej herbaty, posiłku, ruchu, kontakcie z naturą, czas na rozmowę z bliskimi. Jestem zachwycona tym, jak mnie to dziś wspierało!

Wdzięczna jestem sobie za to, że w końcu to zrobiłam i się tego trzymałam! Minęło 45 minut pracy i STOP! Czas na przerwę! Nie za chwilę, o nie! Teraz! Tak, teraz czas na przerwę. Wcześniej, gdy nie nastawiałam sobie budzika tylko planowałam robić przerwy, czasami mówiłam sobie takie zdanie: „jeszcze tylko skończę tą sprawę / tego e-maila” a potem okazywało się, że to się rozrastało… Teraz czas na nową zasadę, nawyk – 45 minut pracy przy komputerze i czas na przerwę! Bardzo mi się to podoba!

A Ty kiedy dajesz sobie przerwę?

 

20 lutego 2016 r., sobota

Kawa! Tak, dziś chcę wyrazić moją wdzięczność za kawę. Teraz zadziwią się Ci, którzy mnie dobrze znają i wiedzą, że nie jestem kawoszką za to uwielbiam herbatę. Nadal to jest prawda. Dla mnie kawa to nie rozkoszny napój tylko wspaniały peeling do ciała! Fusy są cudowne dla mojej skóry. Już jakiś czas temu zaczęłam odstawiać chemiczne kosmetyki i zamieniam je darami natury. Jestem zachwycona różnicą jaką widzę i czuję! Nie tylko lepiej wyglądam ale też faktycznie mam lepsze samopoczucie! Tyle prawdziwych dobrodziejstw wyrzucamy do kosza i wybieramy chemiczne mieszanki, które wcale nie są dobre dla nas i po co?

Dla mnie okazywanie sobie miłości to dbanie o siebie i o to co wybieram. Dlatego też z uważnością czytam etykiety produktów w poszukiwaniu tych najmniej naszpikowanych. Jeśli tylko mogę, to zamiast gotowego kosmetyku wybieram to, co daje natura. Dziś teraz tu piszę o kawie, choć na tym się u mnie nie kończy. To niesamowite jak wiele cudownych „specjałów” możemy same skomponować! Nasze (pra-) babcie były mistrzyniami w tworzeniu różności. Całe szczęście używały tradycyjnych przepisów, nie miały gotowych skomplikowanych i bardzo chemicznych kosmetyków. Warto zatem skorzystać z mądrości naszych przodków!

Zatem dziś jestem wdzięczna za kawę. Dary natury, które mnie wspierają i upiększają. Jestem też wdzięczna moim Bliskim za dostarczanie fusów i wspieranie w takim trybie życia. Mamie dziękuję za to, że dzieli się ze mną przepisami Babci, opowieściami o naturalnych sposobach na to i tamto. Uwielbiam takie wspieranie siebie nawzajem a do tego naszej planety!

A Ty jakie dary natury doceniasz dzisiaj?

 

21 lutego 2016 r., niedziela

Dziś jestem taka wdzięczna za sesje coachingowe! Kocham je! Uwielbiam do kwadratu!

Taka jestem szczęśliwa, że czasami mogę ich doświadczać jako Klient. Że znam wspaniałych Coachów w różnych zakątkach ziemi. Że mam cudownych Przyjaciół, którzy też są Coachami i mnie wspierają gdy tego potrzebuję. Za tą cudowną wymianę i takie bycie razem w połączeniu serc. Dziś szczególnie za to jestem wdzięczna!

Jestem także szczęśliwa, że sama jestem Coachem! To takie cudowne, towarzyszyć innym w zmienianiu życia, kontaktowaniu się z sercem, rozkwitaniu, realizowaniu marzeń! To dla mnie cud i za każdym razem czuję się zaszczycona gdy mogę kogoś wesprzeć coachingowo! Dziękuję dla wszystkich moich Klientów coachingowych za wspólne transformujące chwile! Jestem sobie taka wdzięczna za to, że wybrałam taką drogę i że nią właśnie podążam! Tak, to jest zgodne z moim sercem.

Uwielbiam także prowadzić warsztaty coachingowe ale o tym napiszę może kiedy indziej…

Właśnie tak okazuję sobie miłość i szacunek do mojego serca – robię to co kocham, to gdzie czuję to magiczne flow! To dla mnie także sposób wyrażania wdzięczności za wytrwałość i uhonorowywania mojej drogi rozwojowej, wielu ukończonych studiów, treningów i warsztatów coachingowych. Szczególnie ważny dla mnie jest Zen Coaching, którym dzielę się w mojej pracy jako Coach ale też wspiera mnie samą w codziennym byciu. Jestem wdzięczna sobie za to, że używam w życiu tych mądrości, które napotkałam na mojej drodze!

A Ty co kochasz robić?

 

22 lutego 2016 r., poniedziałek

Wczoraj zaprosiłam samą siebie na dzisiejszą randkę! Tak – randkę sama ze sobą! Spotkanie z moją duszą i sercem. Randkę taką, jaka mnie karmi, ociepla, raduje. Taki czas tylko i wyłącznie dla mnie. Poza domem, poza wszystkimi sprawami i innymi ludźmi.

To dopiero ciekawe uczucie! Wybierać się na randkę dokładnie tak, jak na spotkanie z Ukochanym, tyle że dotrzeć tym razem na spotkanie z samą sobą! Na szpilkach, w sukience, z czerwoną szminką i ekscytacją „co będzie”. Podarować sobie samej bukiet kwiatów, do których uśmiechało się moje serce. Wybrać słodką rozkosz, której już dawno nie jadłam. Cieszyć się nastrojową muzyką, przyjemnym miejscem i tym magicznym czasem tylko i wyłącznie dla mnie! To zupełnie inne uczucie niż randka z Wybrankiem!

Lubię tak czasami wybrać się na randkę sama ze sobą. Dać sobie to, do czego się z błyskiem w oku uśmiecham. Spędzić czas tak, jak mi się marzy. Cieszyć się chwilą. Spotkać się ze swoją duszą, sercem.

To cudowne, że moi Bliscy i świat pomagają mi w tym, akceptują. Do tej pory też trafiałam na takich Partnerów, którzy rozumieli i wspierali mój pomysł takich osobistych randek. Może dlatego, że każdy na tym moim szczęściu prędzej czy później korzysta. …a może już się wszyscy przyzwyczaili do moich „szalonych pomysłów”.

Tak często wymagamy od naszych Partnerów by stwarzali niesamowicie piękne randki, by było cudownie, magicznie najwspanialej. Czasami jesteśmy potem rozczarowane „bo się nie domyślił” , „bo czegoś brakowało”. Czasami jesteśmy też zachwycone, oczarowane, pięknie zaskoczone. Randka sama ze sobą daje okazję do stworzenia tego idealnego spotkania dla siebie. Wtedy jest też okazja do zobaczenia tego, o czym tak prawdziwie marzymy.

Ciekawe jest to, jak pobudza się wyobraźnia i otwiera serce gdy pytam sama siebie: Marta jaka randka Ci się teraz marzy? Jak chcesz sama z sobą dziś celebrować miłość? Jak chcesz sobie okazać ważność, docenienie, zainteresowanie?

Postanowiłam, że (co najmniej) raz w miesiącu będę umawiać się ze sobą na randki! Tak, jest to zabawne i bardzo dobrze!

A Ty kiedy zaprosisz siebie na randkę?

 

23 lutego 2016 r., wtorek

Od jakiegoś czasu mam taką poranną praktykę. Konkretyzuję intencję na ten dzień, wybieram także 3 „rzeczy”/sprawy, które chcę domknąć/załatwić/zrobić i 3 „rzeczy”/wydarzenia, które chcę by się wydarzyły/bym zrobiła dla mojej przyjemności.

Zazwyczaj jest mi trudno wybrać tylko 3 sprawy do załatwienia, bo moje listy są bardzo bardzo długie i takie ograniczenie to prawdziwe wyzwanie! Założenie jest takie, że oczywiście mogę zrobić więcej, jednak jak zrobię właśnie te 3 „rzeczy”/sprawy to będę zadowolona z siebie, z dnia. Zgodnie z zasadą „czasem mniej znaczy więcej”. Najlepiej jest też wybrać takie tematy, które są wyjściem ze strefy komfortu, bądź są odkładane, niezbyt wygodne czy miłe. To dopiero daje radość jak się to właśnie już zrobi! Dobrze jest też zacząć dzień od tej listy by „mieć już to z głowy”. Ależ mnie to wspiera! Rzeczywiście ta sztuka minimalizmu daje mi paliwo na więcej. W tej części czasami pytam siebie: „Co już bym chciała by było załatwione?” „Czym już nie chcę się więcej zajmować, więc warto to skończyć?” „Co jest rzeczywiście pilne i ważne?” „Co odkładam i dlaczego?”.

Jest też druga część – wybór 3 „rzeczy”/wydarzeń dla przyjemności. Co mnie zadziwia to to, że to jest jednak trudniejsza decyzja… To też pokazuje, jak bardzo jestem w trybie dawania światu mnie, mojej uwagi, pracy, energii. Gdy przychodzi do wyboru czegoś dla mnie samej, miłego, przyjemnego hmmm to co tu wybrać? Pięknie się to łączy z tym dawaniem sobie miłości, zaopiekowaniem się sobą. Wtedy siebie pytam: „O czym dziś marzę?” „Do czego uśmiecha się moja dusza?” „Co da mi radość dzisiaj?”

To piękna równowaga – dawanie siebie światu i dawanie sobie świata.

Lubię tą praktykę. Daje mi to jasność, cel, kierunek działania i wspiera intencję. Do tego wieczorem pojawia się uśmiech, gdy widzę, że miałam taki dzień jak chciałam! Wtedy dopiero też widzę, że te 3 „rzeczy” do załatwienia wcale nie były takie małe i jak to dobrze, że mam je już „z głowy”! A te miłe 3 „części” stają się przepiękną nagrodą, zadbaniem o siebie i o tą równowagę.

Dziś jestem sobie wdzięczna bardzo za to, że tak zaczynam dzień i przede wszystkim, że się trzymam planu!

Należę do osób, które chcą w ciągu jednego dnia zrobić trylion rzeczy! Oczywiście jest to kompletnie nie realne, więc wybór tylko 3 to dopiero jest wyzwanie i ciekawa zabawa!

A Ty jakie 3 rzeczy chcesz dziś zrobić dla świata i jakie 3 dla siebie?

 

24 lutego 2016 r., środa

Dziś szczególnie jestem wdzięczna za to, że współpracuję ze wspaniałymi ludźmi, z którymi kreujemy piękne wydarzenia dla innych. Łączy nas misja wspierania świata i wszystkich Istot, sprawiania by żyło się lepiej, lżej, prawdziwiej, szczęśliwiej, tak pełnią życia z głębi serca! Taka jestem wdzięczna, że mam to szczęście współtworzenia czegoś wyjątkowego!

Akurat dziś mój kalendarz pękał w szwach od spotkań przy różnych projektach. Wcale nie czuję się wymęczona! Jakaż to różnica, gdy robimy coś, do czego uśmiecha się nasze serce, coś czego bardzo chcemy, popieramy całą duszą. Zupełnie inaczej jest gdy „musimy coś zrobić” bo to nasza praca, „bo tak trzeba”, „bo inni tego oczekują”…

Jestem sobie wdzięczna za to, że wybierając projekty, w które się angażuję, sprawdzam to z moim sercem.

Dziś szczególnie celebruję wspaniałe spotkanie z cudownymi Przyjaciółmi, z którym przygotowujemy IV edycję Treningu Zen Coachingu. Warsztat rusza już 9 marca, więc mamy co robić. Jednak w tym wszystkim znajdujemy przestrzeń na spotkania, by nawiązać ze sobą kontakt z przestrzeni serca, podzielić się tym co jest dla nas ważne, zobaczyć siebie na wzajem, wysłuchać. Takie spotkania dodają skrzydeł!

A Ty, do których działań / projektów  się uśmiechasz?

 

25 lutego 2016 r., czwartek

Nastał ten dzień! Czas na prezent dla samej siebie! Tak tak tak – prezent dla samej siebie!

Jak to jest gdy ktoś ważny dla nas ma na przykład urodziny, bądź z innego powodu chcemy go czymś obdarować? Szukamy, wybieramy czegoś wyjątkowego, dajemy swój czas, energię i uwagę. Robimy to, by dać tej osobie radość, wyrazić naszą wdzięczność, miłość, sympatię, docenienie, aby podkreślić jej ważność dla nas. Pięknie pakujemy ten prezent, staramy się go podarować w szczególny, miły sposób. Cieszymy się gdy ktoś się cieszy z tego co przygotowaliśmy. Oczywiście radość się rozrasta gdy jest wspólnie przeżywana!

Jakby to było zrobić dla siebie taką niespodziankę? Wybrać dla siebie coś przepięknego ale nie coś, co „musimy” kupić… Przygotować sobie coś niezwykłego do czego uśmiecha się nasza dusza!

Tak właśnie zrobiłam! Już od jakiegoś czasu bardzo chciałam mieć zielony portfel. Tak mi się zamarzyło i już. Umysł racjonalny oczywiście mi mówił, że ten który mam jest jeszcze dobry i przecież w szufladzie mam jeszcze dwa inne… Jednak żaden z nich nie był zielony a taki mi się marzył, ten kolor ma dla mnie szczególne znaczenie… Znalezienie akurat zielonego portfela wcale nie było takie łatwe co jeszcze bardziej podnosi jego wartość. Do tego jeszcze wybór odpowiedniego modelu, który by spełniał moje oczekiwania…. Mam! Znalazłam! Zamówiłam! Przyszedł dzisiaj. Opakowałam go w ukochane motyle. Uwielbiam ten papier, używam go tylko przy szczególnych prezentach! Do tego dołożyłam błękitny koc. Tyle razy miałam wizję, że zatapiam się cała w obłędnie miękkim, wielgachnym, cudnym kocu a ten na dodatek jest w moim ulubionym kolorze! Ależ się ubawiłam szykując dla siebie ten podarek a jeszcze bardziej gdy go rozpakowywałam, oglądałam każdy zakamarek i cieszyłam się nim! Cóż za radość!

Bosko jest doświadczać takiej obfitości! Teraz jeszcze bardziej chcę innym robić prezenty! Pojawiło się też postanowienie, że oddam te portfele, których już nie używam. Jestem teraz w takim szczególnym czasie ograniczania materialnych rzeczy w moim otoczeniu. Zakochałam się w minimalizmie i czyszczę przestrzeń. Teraz przyszedł moment na oddanie i portfeli!

Jestem dziś wdzięczna za ten cudny prezent jaki sobie przygotowałam. Za to, że dałam sobie coś o czym marzyłam i to w pięknej formie. Jestem wdzięczna też za to, jak się tym wszystkim ubawiłam!

A Ty co sobie podarujesz?

 

26 lutego 2016 r., piątek

Uwielbiam wyrażać się poprzez kolory, kreowanie. Kocham tworzyć na różnorakie sposoby mandale! Rysować, malować, kolorować, wycinać i układać z czego się da! Bliskie memu sercu Osoby wiedzą, że wszędzie gdzie się da wynajdę w przyrodzie, na murze, czy nawet wzorze ubrania motyw mandali (oraz innych symboli jak serca i motyle). Ci, którzy spędzają ze mną czas, prędzej czy później towarzyszą mi przy tworzeniu jakiegoś „dzieła”. Wszystko zależy od tego, co mam-y w zasięgu rąk! Czasami układamy coś z szyszek bądź kamieni. Są też „malowidła” i „wycinanki”. Tak w zasadzie to wszędzie można wykreować mandalę! To ciekawy sposób na wypowiedzenie się naszej wyobraźni i duszy. Kocham być w tym stanie flow! Moje ciało i umysł wtedy się relaksują, wyciszają ale i ożywiają, bo to jest moment gdy serce mnie prowadzi. Cieszę się, że nastała teraz moda na mandale i art terapię. W każdym większym sklepie można kupić nawet książki do kolorowania! W Internecie są do łatwego znalezienia gotowe wzory do kolorowania. Pięknie się wszystko zmienia. Jedyne czego potrzebujemy, to „odłożyć na półkę” myśli typu: „nie umiem rysować”, „nie jestem artystą”, „to dla małych dzieci”, „co to za bzdury”, „jestem na to za stara/stary”. Dusza nas poprowadzi. Wystarczy zaufać, zrobić pierwszy krok, spróbować choć przez 15 minut!

Dziś jestem wdzięczna za to, że daję sobie przestrzeń w moim życiu na mandale! Że idę za tym pragnieniem stworzenia czegoś, nawet gdy jestem gdzieś, gdzie na pozór nie ma z czego zrobić „dzieła”!

A Ty co lubisz tworzyć?

 

27 lutego 2016 r., sobota

Dziś pragnę wyrazić jak bardzo jestem wdzięczna za wspaniałe miejsca, gdzie mogę dopieścić swoje ciało poprzez ruch! Doceniam ogromnie wszystkich Instruktorów, którzy dzielą się swoją pasją i sercem!

Uwielbiam ruszać się, gimnastykować (i tańczyć oczywiście ale teraz nie o tym). Już dawno pokochałam jogę i ta miłość nadal trwa. To niesamowite – wczoraj pisałam tu o mandalach a dziś byłam na jodze w studio, gdzie jest przepiękna zielona…. mandala! Urzekło mnie to miejsce i Właścicielki. Tak się cieszę, że coraz więcej powstaje takich wspaniałych miejsc!

Jestem sobie wdzięczna za to, że wstałam rano i dałam sobie czas na boską jogę! Że dziś nie powtórzyłam „moich” pozycji jogicznych samotnie w zaciszu domowym, tylko wyszłam by z innymi rozpuszczać się w ruchu. To była wspaniała okazja, by zrobić co innego niż zwykle, przypomnieć sobie asany, których już jakiś czas nie robiłam.

Taki ruch jest dla mnie ogromnym wyrazem miłości dla siebie. To też symbol zadbania o swoje ciało, duszę, umysł.

Czuję taką ogromną różnicę odkąd praktykuję jogę, ruch! Wdzięczna sobie jestem bardzo za to, że trwam w tym!

Namaste

A jaka aktywność wspiera Ciebie?

 

28 lutego 2016 r., niedziela

Przyszła pora na to, by napisać o medytacjach! Tak, kocham medytować! Najbardziej aktywnie, w ruchu. Medytuję co najmniej dwa razy dziennie. Rano spokojnie, w ciszy, statycznie. Po południu bądź wieczorem dynamiczniej, w ruchu, medytacja z jogi kundalini. To niesamowite jak choćby dwa kwadranse dają inną jakość dnia, mojej uważności, pomysłowości, energiczności, spokoju, optymizmu, siły.

Czasami daję sobie więcej luksusu i robię dodatkowo godzinną Medytację Aktywną Osho. Wybieram taką, której na ten moment potrzebuje moje ciało (Osho stworzył wiele rodzai). Czasami mam takie okresy, że robię którąś przez miesiąc każdego dnia. Przez parę lat prowadziłam regularnie w Warszawie z przyjaciółmi Medytacje Aktywne Osho. Wtedy stało się to moim zdrowym nawykiem i wielką przyjemnością. Potem przeprowadzałam się jednak moja miłość do tej formy medytowania została i się rozrastała. Zaczęłam sama dla siebie je robić gdziekolwiek byłam, potem i dla przyjaciół, różnych grup, na warsztatach czy wyjazdach nie ważne czy w pięknej sali czy w parku. Za każdym razem rozpiera mnie radość z tego, że mogę dzielić się nimi! Tak już od 2010 roku są na stałe w moim życiu i sercu. Byłam nawet w różnych ośrodkach medytacyjnych. Najbardziej zakochałam się w „Osho Miasto” w Toskanii. Uwielbiam tam być!

Dziś jestem sobie wdzięczna za to, że dałam sobie właśnie ten luksus i zrobiłam Medytację Aktywną Osho Kundalini. Do tego nie zapomniałam o tych stałych medytacjach, rannej i wieczornej. Bardzo się cieszę, że wśród „miliona” spraw/rzeczy jakie chcę każdego dnia zrobić/załatwić daję sobie czas na zatrzymanie się i zanurzenie w medytacji! Tak pięknie mnie to wspiera! Bez wątpienia jest to dla mnie jedna z ważniejszych form wyrażania miłości do siebie, troski, zaopiekowania, zadbania o całą siebie! To zatrzymanie i bycie tylko ze sobą – coś przewspaniałego!

Medytować można różnie, wcale nie trzeba być ekspertem w tej dziedzinie i to najbardziej kocham w medytacjach! Wystarczy być w pełni uważnym w tym, w czym się jest w danym momencie. Gdy jest pora na zmywanie naczyń – być tak na 100% „zatopionym” w to zmywanie, skupiać się tylko i wyłącznie na tym. Wiele osób mówi, że odprężają się przy np. sprzątaniu, gotowaniu czy prasowaniu. Dzieje się też tak gdy spacerujemy czy biegamy, wpatrujemy się w morskie fale czy chmury, gdy czytamy, rysujemy, śpiewamy, tańczymy (ale tak lekko jak ciało nas niesie). To przecież są medytacje aktywne! Uwielbiam właśnie tak działać w ciągu dnia i czuć, jak moje ciało się relaksuje i regeneruje, umysł wycisza i nabiera jasności, a o tego jak dusza się raduje! Więc biorąc pod uwagę takie formy medytacji, to praktykuję je parokrotnie w ciągu dnia. Najpiękniej jest, gdy cały dzień jest jedną wielką medytacją – takim czasem gdy zatapiamy się w czymś tak na 100% w lekkości, przepływie, uważności, tak z serca. Wtedy okazuje się, że wieczorem nadal czujemy się wypoczęci, spokojni, radośni, tak lekko i w spełnieniu.Tak właśnie kocham żyć!

Ależ się rozpisałam…no ale cóż, uwielbiam medytacje i dwa zdania na to nie wystarczały!

A Ty jak zazwyczaj medytujesz?

 

29 lutego 2016 r., poniedziałek

Miałam dziś nieplanowane spotkanie, które w cudowny sposób zatrzymało mnie i pozwoliło na nowo spojrzeć na moje wewnętrzne dziecko. To wszystko za sprawą fantastycznego Łukaszka, Synka moich Przyjaciół, którego uwielbiam całym sercem! Za każdym razem gdy się spotkamy to moje wewnętrzne dziecko tak się cieszy! Dzieje się też tak, gdy spędzam czas z moimi „małymi” Kuzynami, w szczególności ukochanymi Martynką i Kacprem. Dzieci mają w sobie coś magicznego! Ta lekkość! Prawdziwość, spontaniczność, wyrażanie swoich emocji całym ciałem, przeżywanie wszystkiego tak na 100%, czysta radość, energiczność, prostota, wyobraźnia, czułość, bycie w pełni tu i teraz. Kocham te esencje! Tak uwielbiam obcować z nimi i również czuć to wszystko w sobie.

To niesamowite, jak takie spotkania mogą rozgrzać, rozczulić, rozbudzić i rozświetlić moje serce, duszę. Moje wewnętrzne dziecko wtedy jest takie szczęśliwe! W końcu ma Kompana do zabawy, który nie bierze zbyt na poważnie życia. Towarzysza, który cieszy się w pełni tym co jest „tu i teraz”! Jakie to jest cudowne!

Jestem taka wdzięczna, że w moim życiu spotykam takie wspaniałe Dzieci! Że mogę spędzać z Nimi czas, absolutnie magiczny! Za to co tworzymy w lekkości i zaciekawieniu co z tego wyjdzie, bez szczegółowego planu! Że możemy rozmawiać tak nieskomplikowanie a zarazem głęboko, prawdziwie, szczerze, otwarcie. To zawsze jest dla mnie okazja do tego, by te „poważne, skomplikowane sprawy” ze świata dorosłego móc uprościć, nazwać po imieniu, wydobyć to sedno, najgłębszy sens. Jest taka zasada w Zen Coachingu (jedna z ulubionych Kare Landfalda) – KISS – KEEP IT SIMPLE SWEETHEART! Właśnie o to chodzi! Dzieci są Mistrzami w tym! Jestem taka wdzięczna za to, że nam dorosłym przypominają o tym co tak naprawdę jest najważniejsze!

Łukaszek jest też najprawdziwszym i najszczerszym fanem moich podróży! To on bez ani grama zazdrości zawsze cieszy się z tego, że gdzieś byłam. Z czystą ciekawością, szeroko otwartymi błyszczącymi oczami uważnie słucha moich opowieści z podróży. Tak cudnie docenia najmniejszą rzecz jaką przywiozę z „odległej krainy”. Najbardziej to, co tam znalazłam a nie kupiłam w tamtejszym sklepie. To jest takie przepiękne! Mam poczucie, że nikt tak czysto na całym świecie nie wspiera mnie w tej mojej podróżniczej pasji jak On! Najlepsze jest to, że na początku roku zapytałam się, jakich podróży mi życzy na ten rok. Jaką długą listę usłyszałam! To dopiero niesamowite! Właśnie …w perspektywie dorosłego taki długaśny spis podróży na jeden rok to bardzo mało realne, bo przecież zaczyna się myślenie o wszystkich zobowiązaniach, finansach, Bliskich… Za to dla dziecka nie ma rzeczy niemożliwych! Przyjęłam zatem tą przepiękną długą listę miejsc, do których mam zawitać według Łukaszka, to przecież piękne życzenie i to w jakiej obfitości! W gruncie rzeczy te wszystkie kraje i tak są wśród moich marzeń, więc dlaczego nie zrobić tego teraz? Boski Łukaszek przyzwyczaił się, że za każdym razem jak się spotykamy, to ja jestem po jakiejś podróży. Dziś zatem pierwsze pytanie jakie padło to to, czy już byłam we Francji i czy przywiozłam dla Niego wymarzoną prawdziwą francuską bagietkę! Jakież to jest przecudne! A do tego jaką mi daje motywację, bym w końcu dotarła do tej Francji! To niesamowite, jak takie spotkania uskrzydlają! Niby nic, a żywa radość i wdzięczność w sercu gości przez cały dzień!

A z jakich spotkań cieszy się Twoje wewnętrzne Dziecko?

 

1 marca 2016 r., wtorek

Tym razem będzie o dobrodziejstwach natury. Tak się cieszę, że nawet w tym okresie roku, można kupić warzywa i owoce. Oczywiście warto wybrać te „zdrowe sztuki”. Od jakiegoś czasu piję/jem każdego dnia taki mus warzywno-owocowy. Do przygotowania tego przydaje się blender. Podstawą jest burak, marchewka, jabłko i banan. Dodaję jeszcze coś, na co akurat dziś mam ochotę. Czasami jest to kiwi bądź awokado, seler naciowy, jarmuż, szpinak czy ogórek. Zdarza się też, że dodaję wszystko co się da!

Taka jestem wdzięczna sobie sama za to, że dopieszczam mój organizm takimi zdrowymi koktajlami! Doceniam to dbanie o ten „rytuał”, tą wytrwałość i naturalność.

Cieszę się bardzo z tego, że teraz w wielu miejscach można kupić takie zdrowe koktajle. Coraz więcej kawiarenek ma takie pozycje w swoim menu. Wspaniałe jest to, że nawet gdy jestem w podróży, poza zasięgiem mojego blendera, to i tak mogę dać coś dobrego dla mojego organizmu!

O plusach takich koktajli można pisać godzinami… O tym jaki mają wspaniały wpływ między innymi na krew, skórę, cerę, funkcjonowanie jelit i innych organów czy naszą energię. Cudnie, że jest tyle zalet i to „w jednej szklance”!  Ja to robię bo kocham owoce i warzywa. Uwielbiam małe „przegryzki”, po których czuję się syta i lekka, rześka. No i bardzo mi się podobają efekty uboczne – zdrowe ciało i szczęśliwa dusza.

A Ty jak dopieszczasz swój organizm?

 

2 marca 2016 r., środa

Dziś będzie o… śpiewaniu! Bo przecież „śpiewać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej, ale nie oto chodzi,
jak co komu wychodzi!” Genialnie wyśpiewał to Jerzy Stuhr i do dziś rozbraja mnie to wykonanie. Otóż to! Śpiewać KAŻDY może i każdemu zrobi to dobrze. To niesamowite jak śpiewanie może poprawić humor, rozluźnić, rozbawić, rozbudzić a czasami uspokoić.

Jakby to było, śpiewać „jakby nikt nie słyszał”, tak w pełni na luzie, z głębi serca, z radością, lekkością i zabawą? Niesamowite ile się „rzeczy” nasłuchaliśmy jako małe dzieci, ile słów krytyki które blokują naszą lekkość w śpiewaniu…Smutne to bardzo, że wkraczając w to dorosłe życie zatraciliśmy tą lekkość, naturalność, swobodę w wyrażaniu siebie poprzez śpiew… Warto jednak zrobić psikusa dla tego krytyka (wewnętrznego bądź w postaci innych ludzi) i pozwolić sobie na to choćby  „la la la” czy „na na na”.

Uwielbiam śpiewać sobie w różnych momentach. Czy są to zawsze mistrzowskie arie? Pewnie nie choć dla mojej duszy a jakże! To ja mam być szczęśliwa, to mi ma być przyjemnie. Czasami się zachwycę tym co wyśpiewam a czasami mam taki ubaw sama z siebie! Piękne to jest. Wspaniała okazja do poobserwowania jakie komentarze serwuje krytyk wewnętrzny, który przecież zawsze może wynaleźć coś, co nie jest idealne. Ale tu nie chodzi o to aby było idealnie! Śpiewanie ma być po prostu przyjemnością i zabawą. To jest moja dewiza. Wybieram zatem utwory, które lubię, takie do których się uśmiecham bądź te poruszające moje serce. Śpiewam też różne mantry i ta codzienna praktyka poszerzyła moją lekkość w wyrażaniu siebie w melodiach.

Wdzięczna sobie jestem za to, że pozwalam sobie na podśpiewywanie, a potem śmianie się sama z siebie, czasami zachwycanie a i zdarza się wzruszenie. Za bycie autentyczną w tym. Za to śpiewanie dla mnie. Dziękuję sobie za to, że podążam za tym, jakich dzięków potrzebuje moja dusza. Wdzięczna też jestem za ten melodyjny nawyk śpiewania mantr.

Tak, teraz pisząc to wszystko też podśpiewuję! Zastanowiłam się jakie zdjęcie dziś umieścić… Przyszedł do mnie pomysł, by poszukać zdjęcia z dzieciństwa, gdy najlepszym mikrofonem był oczywiście … dezodorant!

A co Twoja dusza podśpiewuje dzisiaj?

 

3 marca 2016 r., czwartek

„Śmiech to zdrowie, każdy Ci to powie”! 🙂 Tak, dziś będzie o śmiechu a dokładniej o… śmianiu się z samego siebie! 🙂 Bo przecież nie ma co brać zbyt poważnie siebie tak „zawsze” w 100%! 🙂  Przyznam, że dziś ubawiłam się wielokrotnie „po pachy” ze mnie samej i to w różnych sytuacjach. 🙂 🙂 🙂 To cudowne, jak taki śmiech się potrafi rozrosnąć, dać radość, rozładować spięcie i naładować pozytywną energią! :-))))) A jaki dystans się pojawia do sprawy i do mnie, mojego zachowania. 🙂 Uwielbiam to! 😀 😀 😀

Jestem wdzięczna sobie za to, że potrafię z lekkością śmiać się z siebie! 🙂 =D 🙂 Za te wszystkie sytuacje, które mi dostarczają dużo okazji do „ubawu na całego”! :-)))) =D :-)))

A Ty kiedy się śmiejesz z siebie?

 

4 marca 2016 r., piątek

Dziś będzie o mocy dotyku. To niesamowite, jak ważny on jest w naszym życiu. Noworodek jeśli nie jest przytulany, dotykany przez matkę z czułością i ciepłem to umiera…

Patrząc na moje życie stwierdzam, że doświadczam na co dzień dużo „dobrego” dotyku, w związkach, w przyjaźniach czy w relacjach rodzinnych. Jest jeszcze jeden, najważniejszy kontakt – mój ze mną samą. Tak, danie sobie samej czułego, ciepłego na przykład pogładzenia po twarzy, przytulenie siebie, objęcie z taką empatią, zaopiekowaniem, zrozumieniem, wdzięcznością, miłością, docenieniem. To dopiero sztuka! Łatwiej jest dać to, okazać innej osobie ale sobie?! Tak, czas i na to. Najpiękniejsze jest to, że jedno nie wyklucza drugiego – można mieć taki ciepły kontakt ze sobą i zarazem mieć piękną relację z drugą osobą. Moim zdaniem jedno wspiera drugie. Jeśli sami ze sobą nie będziemy czuli się dobrze, to nasze relacje z innymi będziemy budować z miejsca braku, desperacji, trochę takiego „załatania dziury”… Przecież nie o to chodzi. To tak jak z jedzeniem – jeśli jesteśmy bardzo głodni to zdarza się, że jemy bardzo szybko i dużo często nawet nie zauważając jaki smak ma to danie, z czego jest zrobione, jakie mamy doznania. Jednak kiedy spożywamy coś, gdy nie jesteśmy przeraźliwie wygłodniali, to jemy wolniej, zauważamy więcej smaków i to jak nasze ciało reaguje na to. Ponadto rozpoznajemy składniki, możemy się zachwycać, rozkoszować i delektować nawet samym faktem posiłku. Jakieś to inne! Tak lubię!

Dotyk ma różne formy. Jedna z nich jest masaż. A ja go uwielbiam! Zatem dziś był czas na cudowny masaż! Tego właśnie potrzebowałam!

Wdzięczna jestem sobie za to, że wybrałam się do znajomej Masażystki i dałam sobie piękny czas rozpływania się.

A Ty jak okazujesz sobie ciepło?

 

5 marca 2016 r., sobota

Być dla siebie dobrą to też dawanie sobie czasu na odpoczynek, na takie „dolce far niente” (słodkie nic nie robienie). Należę do tej grupy osób, która kocha stale coś robić, kreować, cieszyć się życiem aktywnie. Nawet gdy leżę na trawie to nadal „aktywnie” – zachwycam się wtedy przyrodą, każdymi zmysłami chłonę chwilę. W związku z tym, danie sobie przerwy i takie zupełne nic nie robienie to jest czasami wyzwanie! Teraz tak właśnie jest, ponieważ mam długą listę spraw do załatwienia przed warsztatami i przed wyjazdem. Jednak moje ciało i umysł bardzo potrzebują takiej przerwy i to teraz.

Dziś zatem dziękuję sobie za to, że dałam sobie przyzwolenie na to „słodkie nic nie robienie”. Za takie zwolnienie tempa i to bardzo… Za delektowanie się leżeniem na kanapie, rozpływaniem się przy cudnych melodiach i wpatrywanie się w światło świec. A to wszystko tym razem w towarzystwie wspaniałej Przyjaciółki. Był czas na głębokie rozmowy od serca i wspólne bycie w ciszy. Ależ wypoczęłam i nacieszyłam duszę.

A Ty kiedy dasz sobie czas na słodkie nic nie robienie?

 

6 marca 2016 r., niedziela

Dziś szczególnie jestem wdzięczna sobie za to, że z odwagą, przyzwalaniem, uważnością, prawdą, otwartością i w połączeniu z sercem wychodzę z mojej strefy komfortu przy bardzo różnych okazjach. Każdego dnia staram się „zrobić coś”, co jest właśnie poza tą „bezpieczną”, znajomą przestrzenią. Choćby jakąś drobnostkę. To mi daje więcej pewności siebie, motywacji przy realizowaniu marzeń, siły przy nowych pomysłach czy projektach. Dziś skumulowałam parę takich „wyzwań” i to dopiero było niezwykle, wzmacniające, uwalniające, uszczęśliwiające a nawet wzruszające! Takiej lekkości mi dodało i mocy! Bardzo się cieszę z tego, że nie stchórzyłam, nie odłożyłam tych wyzwań na „jutro” tylko poszłam w to dzisiaj! Teraz uśmiecham się do powiedzenia „nie taki diabeł straszny jak go malują”. Coś w tym jest!

Teraz przyszło do mnie wspomnienie mojego spotkania z małpą. To było podczas jednej z moich podróży. Siedząc przy stoliku przed kawiarenką, zauważyłam jadącego na rowerze czarnoskórego mężczyznę, któremu towarzyszyła małpa. Patrząc na nich pomyślałam, że bardzo chciałabym zobaczyć ją z bliska, dotknąć, poobserwować. Poczułam jak ta myśl przeradza się w coraz większe marzenie, jak w moim wewnętrznym dziecku rodzi się wielka radosna ekscytacja! Pojawiły się też pytania: „no ale mam biec za tym rowerem z nimi?”, „może spotkanie z małpą to wcale nie jest dobry pomysł? …ponoć to wielkie psotnice”. Jakaś część mnie nie czuła się w 100% komfortowo… Nowy kraj, inna kultura, egzotyka, niepewność co może zrobić taka małpa, jak może się zachować jej właściciel… Mimo wszystko „wyszłam ze swojej strefy komfortu”, za tym nowym marzeniem – poruszyłam ciało w ich stronę i… rowerzysta zmienił kurs jazdy zbliżając się w moim kierunku i nagle owa małpa zaczęła skakać po stolikach aż wskoczyła na MOJE kolana! Ależ byłam zaskoczona! Śmiałam się z radości na całego! Moje marzenie się zrealizowało w ciągu „chwilki” a ja zrobiłam tylko mały ruch! No i mam małpę na kolanach i co teraz?! Jak się zachować? Co ona może zrobić? Jak wykorzystać każdą sekundę bo może przecież zaraz uciec!? Wtedy wzięłam głęboki oddech, zatrzymałam się. Zaczęłam z uważnością delektować się każdą minutą z małpą. Nagle ten czas jakby zaczął się wydłużać. Poczułam jak bije jej serduszko i zarazem moje własne jakoś żywiej. Popatrzyłyśmy sobie głęboko w oczy i aż się wzruszyłam. Właśnie siedziała na moich kolanach mała istota, która jest tak inna ode mnie a zarazem tak podobna. Swoimi małymi rączkami (tak rączkami ciut nie ludzkimi) trzymała moją rękę jak małe dziecko. Wtuliła się we mnie. Poczułam jak się uspokaja i ja także. Głaskałam jej niezwykłe futerko z czułością,ciepłem, spokojem i wielką wdzięcznością za to, że do mnie przybyła. To niesamowite! W pełni doświadczałam każdej wspólnej chwili! Małpa tak się uspokoiła, aż zasnęła! Przyszedł po nią zdziwiony właściciel i odjechał w nieznane…

To była kompletnie nieoczekiwana okazja do wyjścia ze strefy komfortu. Taka niezbyt „standardowa”, ale przecież nie o to chodzi. W tej historii jest coś takiego, co daje mi uśmiech, wiarę że marzenia się spełniają, poczucie że warto iść za sercem i wychodzić z tej bezpiecznej znajomej strefy. Najważniejsze to podjąć decyzję i iść za tym! Podążać w tym nowym kierunku z sercem i niekoniecznie głową.

Jestem sobie wdzięczna za to, że słucham swojego serca. Że mimo strachu czy niepewności wychodzę poza moją strefę komfortu! Tak, dla mnie to wyraz wiary w siebie – wiary, iż „dam radę!” Też wielkiej miłości – bo działam w połączeniu z moim sercem. Oraz pewnej obfitości – tak, zasługuję na to, co jest poza tą strefą, którą znam. Zatem każdego dnia, robię coś (czasami większego a czasami mniejszego) co wykracza poza moją strefę komfortu. To jedna z najpiękniejszych dróg jaka mnie wspiera i bardzo rozwija!

A Ty co dziś chcesz zrobić, co będzie poza Twoją strefą komfortu?

 

7 marca 2016 r., poniedziałek

Tym razem chcę wyrazić, jak jestem sobie wdzięczna za moją spontaniczność. Kiedy na przykład mam ochotę tańczyć to tańczę! I dziś właśnie będzie o tym! Uwielbiam tańczyć, więc korzystam z każdej chwili i okazji by poruszać ciałem. Czasami w ciągu dnia włączam sobie muzykę, na którą akurat mam ochotę i podążam za tym, jak moje nogi chcą się ruszać a za nimi cała reszta mnie. Kocham to, bycie w takim przepływie, lekkości, radości, spontaniczności. Tańczę dla siebie, tak jak chce się wyrazić moje ciało. Bez reguł, bez ustalonych kroków czy układów, bez oceniania czy pięknie mi „wychodzi” czy nie. Po prostu staję się tańcem. Czasami zaczynam pląsać na ulicy, gdy słyszę melodię, która przemówi do mojego serca. Zdarza się to też w innych sytuacjach i właśnie to bawi mnie najbardziej – ta nieprzewidywalność!

Jestem sobie wdzięczna za to, że daję sobie przyzwolenie i czas na taniec! Za to cieszenie się tym na całego! Dla mnie taniec jest pięknym sposobem na kontakt z duszą i ciałem. Na wyrażanie siebie i sposobem cieszenia się chwilą!

A czym dla Ciebie jest taniec?

 

Obejrzyj wideo-warsztat "5 kroków do większej pewności siebie" oraz otrzymuj ode mnie cotygodniowe wskazówki jak budować prawdziwą kobiecą pewność siebie, w życiu i w biznesie.Zapisz się a za chwilę wideo trafi do Twojej skrzynki e-mail.

To zupełnie bezpłatne!

Gratulacje, jesteś zapisana! W Twojej skrzynce e-mail już czeka link do wideo.

Zapisz się na listę oczekujących

Poinformuję Cię jak tylko książka będzie dostępna. A dodatkowo prześlę Ci darmowy fragment i cotygodniowe ćwiczenia jak budować prawdziwą pewność siebie.

You have Successfully Subscribed!